Bardzo, ale to bardzo przepraszam za takie opóźnienia w związku z pojawieniem się nowego rozdziału. Na swoje usprawiedliwienie jednak mam to, że po prostu te dwa miesiące bardzo szybko zleciały i miałam bardzo, ale to bardzo dużo rzeczy na głowie. Próbne egzaminy, oceny, problemy przyjaciół itp.
Przez ten długi czas bardzo dużo sobie przemyślałam, czytałam rozdziały mojego autorstwa po kilka razy i stwierdziłam, że po prostu mi się one nie podobają :( Choć samo opowiadanie samo w sobie było naprawdę dobre (pomysł, postacie, wątki), to rozmowy były bardzo nieprzemyślane a o opisach lepiej nie mówić. Dlatego stwierdziłam........ tum tum tum, że założę nowego bloga. Będzie to inna historia, ale z innymi elementami
Jest mi bardzo przykro, że tak się stało, ale musicie zrozumieć- nie mogę pisać czegoś, co mi się nie podoba. Podczas tych dwóch miesięcy popracowałam trochę nad swoim stylem pisania i mam nadzieję, że tym razem nowe opowiadanie wyjdzie zgodnie z moim zamysłem. Wiem też, że do czytania mojego opowiadania skusił głównie pomysł połączenia świata Rowling i Tolkiena...
Nowy blog wbrew pozorom będzie bardzo, ale to bardzo podobny do Hermiony Granger Historia Prawdziwa...
-na pewno główną bohaterką będzie Hermiona Granger!
-będzie połączenie świata Rowling i Tolkiena!
-jeżeli byście chcieli, pojawią się ci sami bohaterowie (proszę pisać w komentarzach)
Myślę, że to na razie wszystko. A co będzie nowego...
-postaram się by były dłuższe rozdziały!
-czyli więcej opisów i dialogów!
-bardziej rozbudowany wszechświat!
Teraz trochę z innej beczki...
Postanowiłam jako smaczek dać wam kawałek/kawałki rozdziału piątego...
(niezbetowany i niedokończony) Rozdział 5:
-Wiodą, wiodą drogi w świat, wśród lesistych gór zieleni, w mrocznych grotach znacząc ślad, wśród zbłąkanych mknąc strumieni- śpiewała wesoło Hermiona, przejeżdżając drewnianym wozem przez Wschodni Gościniec, najdłuższą drogę Shire. Gdy, chciała skręcić w prawo, drogę zagrodził jej hobbit. Jak każdy inny ze swojego gatunku był niższy od ludzi o połowę i miał duże stopy pokryte brązowym, kędzierzawym włosem. Od innych mógł wyróżniać się tylko ciemnobrązowymi włosami i zielonymi oczami, chodź co drugi hobbit tak wyglądał. Hermiona znała i pamiętała go bardzo dobrze. Z pewnością nie można było zapomnieć siostrzeńca jej najlepszego przyjaciela.
-Spóźniłaś się- powiedział, krzyżując ręce.
-Czy Gandalf cię jeszcze nie nauczył młody Frodo Bagginsie, że czarodziej i czarownica nigdy się nie spóźniają?- spytała, podnosząc na niego swój wzrok.- I nie zjawiają się wcześniej, lecz tylko właśnie wtedy kiedy sami tego chcą- powiedziała poważnie.
Po chwili krępującej ciszy zaczęli się bardzo głośno śmiać, a gdy Frodo rzucił jej się na szyję, Hermiona od razu go przytuliła.
-Jak bardzo się cieszę, że Cię widzę Hermiono!- krzyknął uśmiechnięty.
-Jestem równie szczęśliwa z widzenia ciebie- powiedziała Hermiona, odsuwając go od siebie.- Co tam u ciebie?
-U mnie w porządku. Czyli jak zawsze- zaśmiał się, siadając.
-Przynajmniej jeden człowiek jest szczęśliwy w tych czasach- mruknęła Hermiona tak aby Frodo nie usłyszał.
-Skąd wytrzasnęłaś ten wózek i konia?- spytał.
-Z kątowni.
-Hahahaha a tak naprawdę?
-Spotkałam po drodze kilku krasnoludów wędrujących do Michel Delving. Byli tak mili, że pożyczyli mi jeden ze swoich wozów i konia.
-Hm z pewnością innym by nie pożyczyli- uśmiechnął się.
-Z pewnością- podkreśliła- pamiętali o tym, że pomogłam odzyskać Erebor.
-Z pewnością- zaśmiał się.
…
-Bilbo bardzo się ucieszy z twojego przybycia- powiedział Frodo, obserwując jak mijają Kamień Trzech Ćwiartek.- Gdy opowiada dzieciakom o swoich przygodach zawsze się śmieje z tego incydentu, kiedy to zjawiłaś się niespodziewanie w czasie drogi do Rivendell, informując Gandalfa, że przysyła cię Dumbledore. Wiele matek jest oburzonych, że Bilbo opowiada o twoim nieprzyzwoitym stroju ich dzieciom- zaśmiał się.
-To nie jest powód do śmiechu- próbowała udać oburzenie Hermiona.- Do dziś tych ubrań nie odzyskałam, ale myślę, że dzisiaj ubrałam dość stosowny strój- powiedziała, wskazując na swój ubiór.
Dopiero teraz Frodo zauważył, że Hermiona ubrana jest w sięgającą do ziemi złotą suknie, bez ramiączek z dekoltem w kształcie serca. Ona sama dobrze się czuła w takim stroju. Ginny prawdopodobnie ten strój by przeszkadzał, ale jej było bez różnicy czy chodzi w sukniach, czy w spódniczkach, czy w spodniach.
-Jest naprawdę bardzo ładny- pochwalił Frodo.
-Dziękuję- uśmiechnęła się.- A właściwie jak tam twój wujek? Nadal szuka przygód?- obsypała go pytaniami.
-Hm ciężko powiedzieć. Widać, że bardzo tęskni za przygodami, krasnoludami, Gandalfem i tobą, ale ostatnio trochę przycichł- powiedział.- Wysyła do kogoś dużo listów, ślęczy przy starych mapach, zwłaszcza Afryki. Jakby szykował się na nową podróż.
Hermionę zdziwiło to co powiedział Frodo, lecz na razie postanowiła nie wypowiadać się w tej sprawie, powiedziała tylko:
-Nic nowego- zaśmiała się, obserwując jak wjeżdżają w miejscowość Bywater. Zawsze podziwiała typ architektury hobbickiej. Domostwa były budowane na wzgórzach, a rzecz ujmując we wzgórzach. Drążyli w nich tunele, które kształtowały się w korytarze i pokoje i tak powstawały domy. Piękne i przytulne były idealnymi miejscami dla hobbitów. Bywater czyli miejscowość Nad Wodą było skupiskiem takich hobbickich norek, lecz nie były one brudne i niewygodne. W środku, ściany tuneli pokryte były deskami, w salonie zawsze mieścił się kominek, a do wzgórza wchodziło się przez okrągłe, duże, pomalowane często na zielono lub żółto drzwi. Hermiona za to właśnie umiłowała to miejsce, że mimo złych wydarzeń dookoła Shire, jego mieszkańcy potrafili stworzyć miejsce pokoju. Miejsce bardzo ciekawe, piękne, wesołe a przede wszystkim przytulne.
Kiedy wyjechali z miasteczka Frodo powiedział:
-Niepokoi mnie sytuacja na granicach Hermiono.
-A co się dzieje?- spytała, niepokojąc się.
-W Gospodach coraz częściej słyszy się o tajemniczych ludziach obserwujących granice…
-Wiesz może jak wyglądają?
-Są odziani w czarne szaty i srebrne maski, nic więcej nie wiem- powiedział Frodo, na co Hermiona zmarszczyła brwi. Poważnie się tym zaniepokoiła.- Spytałem wcześniej o nich Bilba, lecz nic nie wiedział- popatrzył na nią. Hermiona szybko odwróciła wzrok na stojące w pobliżu drzewo.- Dobra, zachowajcie swoje tajemnice. Wiem, że maczasz w tym palce i w tej nowej przygodzie i w tych ludziach- zaśmiał się, na co Hermiona spojrzała na niego zaskoczona.
-Co?- zdziwiła się.- Ja nie mam z tymi rzeczami nic wspólnego- również się zaśmiała.
-Zanim się zjawiłaś Bagginsowie cieszyli się szacunkiem za swoją stałość i stateczność- kiwnął jej głową.
-To Gandalf ponosi winę za popchnięcie twojego wuja w kierunku incydentu ze smokiem.
-Mimo wszystko to i tobie przypięto łapkę mąciwody.
Hermiona prychnęła cicho, po czym kiwnęła uśmiechnięta pobliskiemu hobbitowi, który spojrzał na nią podejrzanie. Gdy pojechali dalej Lwica Gryffindoru wzruszyła ramionami dalej uśmiechnięta i spojrzała na młodego hobbita, który uśmiechał się od ucha do ucha.
-Trzy, dwa, jeden…- odliczył.
-Hermiona! Hermiona! Przybyła Hermiona!- krzyczała jakaś dziewczynka, biegnąc przez pobliskie wzgórze w ich stronę. A za nią pobiegło wiele innych dzieci, wykrzykując jej imię.
-Hermiona! Hermiona!- krzyczały dzieci, biegnące za nimi, a gdy zobaczyły, że owa dziewczyna nie zwraca na nie uwagi zatrzymały się za powozem i smutno mówiły:
-Wyczaruj nam coś. Wyczaruj…
Hermiona nie zwracając na nie uwagi z miną bardzo poważną jechała dalej. A dzieci obserwowały ze smutkiem odjeżdżający wóz, gdy nagle z wozu poleciały w stronę nieba czerwone i zielone iskry. W stronę dzieci zaś poleciały niebieskie ptaszki, przynoszące każdemu dziecku po kwiatku i pluszowym misiu oraz feniks, który zaczął wokół dzieci latać. Młode hobbity zaczęły krzyczeć radośnie, machając wesoło rękami i tupiąc nóżkami. Frodo równie wesoły jak one popatrzył na Hermionę, która śmieła się głośno, patrząc na dzieci. Cieszyła się bardzo, że tak je uszczęśliwiła. Przejeżdżając przez Hobbiton, Frodo wstał i powiedział:
-Hermiono, nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy widząc cię tu- uśmiechnął się.- Do zobaczenia później- pomachał jej, zeskakując z wozu.
-Ja również jestem szczęśliwa Frodo. Ja również- pomachała mu wesoło.
***
W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit. Nie była to jakaś brudna, brzydka zatęchła nora pełna robaków. To był dom hobbita, co oznacza dobre jedzenie, ciepłe palenisko i wszystkie wygody. Hobbici zatem nie mają potrzeby podróżowania i poznawania świata poza swoim niewielkim krajem. Zazwyczaj ubierają się w jasne kolory, a obuwia nie nosili. Oprócz niewielkiego wzrostu to właśnie stopy są ich znakiem rozpoznawania. Są one bowiem opatrzone w twardą i rzemienną podeszwę oraz obrośnięte bujnym, kędzierzawym włosem. Są ludem prostym, nie tolerują maszyn bardziej zaawansowanych technologicznie od młynów, miechów i krosnów. Hobbici w Shire najbardziej rozwinęli rolnictwo oraz hodowlę zwierząt. Chwałę zaś przyniosła im uprawa Fajkowego Ziela, czyli liścia, który był popularną używką w ojczyźnie hobbitów i poza nim.
Bilbo czytając w myślach ten fragment, uśmiechał się do siebie. Na dzień dzisiejszy postanowił już skończyć pisanie swojej książki, opowiadającej o wyprawie Kompanii Thorina Dębowej Tarczy. Na wspomnienie tamtych wydarzeń spojrzał na obraz wiszący nad kominkiem. Przedstawiał on piękną, szesnastoletnią dziewczyną o długich, ciemnobrązowych włosach i oczach koloru mlecznej czekolady oraz o połowę od niej mniejszego człowieczka. A dokładniej hobbita, o kręconych, brązowych włosach oraz oczach koloru morza. Portret przedstawiał Bilba oraz Hermionę, kilka godzin po Bitwie Pięciu Armii. Hobbit zaczął się śmiać, kiedy pomyślał, że wygląda tu jak dziecko szatynki, a byli najlepszymi przyjaciółmi na dobre i na złe.
Jego przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi, ogłaszający przyjście jego przyjaciółki.
***
Hermiona stała przed zielonymi, okrągłymi drzwiami, czekając aż jej przyjaciel otworzy.
***
W miarę upływu czasu, bitwa coraz bardziej się zaostrzała. Minotaury z wielką siłą napierały na bramę, strzeżoną przez elfickich gwardzistów. Między elfami i orkami prawdziwie zawrzało, wszędzie walały się szczątki orków przeplatane zmasakrowanymi, zimnymi ciałami elfów. Walka była okrutna, a ofiary padały po każdej stronie. Galadriela przyglądała się temu zjawisku z pewnym obrzydzeniem. Nienawidziła wojny, ale musiała iść walczyć. Wiedziała, że jej ludzie przegrywają i tylko ona lub posiłki z Arallone mogą zmienić bieg bitwy, choć na to drugie nie mogła liczyć. Z pewnością jej wysłannik został zabity przez wojska Angmaru. Pani Światła spojrzała na swój srebrny pierścień- Nenye. Ostatnio bardzo często korzystała z jej mocy, co bardzo ją osłabiało, lecz musiała. Dla swojego ludu.
***
Rozmowa z Bilbem bardzo się wydłużyła. Tak dobrze się jej rozmawiało, że nawet nie zauważyła kiedy zapadł zmrok, a Bilbo usnął w fotelu. Gdy zorientowała się, że od jakiegoś czasu nic nie rozmawiają spojrzała na niego chcą coś powiedzieć. Dopiero wtedy zobaczyła, że Bilbo usnął w fotelu. Wyglądał tak bardzo słodka, że Hermiona chciała wytargać go za policzki jak stara dobra ciotka. Zaśmiała się w duchu z tego absurdalnego pomysłu, po czym powoli wstała, podeszła do hobbita i wzięła go na ręce. Ale on jest lekki- pomyślała Hermiona, niosąc go do sypialni. Gdy położyła go na łóżku i przykryła go kołdrą wyszła po cichu z pokoju, zamykając dokładnie drzwi. Wchodząc do salonu, machnęła kilka razy różdżką. W jednej chwili zgasł ogień i wszystkie świece, naczynia przeniosły się do kuchni, a koce schowały się do szafki. Hermiona podeszła do stołu, zgarniając kawałek pergaminu i pióro. Szybko napisała wiadomość do Bilba, po czym zostawiła ją na stole w kuchni i wyszła z domu Bilba, szczelnie zamykając drzwi. Będąc już w powozie zaczęła się zastanawiać gdzie może być Frodo. Pewnie siedzi i pije z kolegami- pomyślała Er, lecz zaczęła się trochę martwić. Jej przemyślenia przerwało mruczenie z tyłu wozu. Wyjęła szybko różdżkę, z której wydobyło się szkarłatne światło, które padło na małą, czekoladową o jasnoniebieskich oczach kotkę. Hermionie aż szczęka poleciała na dół, gdy zobaczyła tą słodką, bezbronną istotkę, która wyglądała na nieźle wystraszoną. Lwica Gryffindoru od razu zgasiła światło z różdżki i wzięła kotkę na swoje ręce, owijając ją jakimś krasnoludzkim materiałem. Kotka z pewnością należała do nich. Wiedząc, że od czasu, kiedy pożyczyła wóz od krasnoludów minęło trochę czasu kotka musiała być głodna. Dlatego wyczarowała dwie miski, jedną z mlekiem, drugą z karmą. Gdy kotka zaczęła jeść Hermiona, która się jej przyglądała stwierdziła, że nie jest ona wcale taka młoda, ale też nie stara. Miała może z dwa latka. Hermiona westchnęła cicho, po czym specyficznie zagwizdała, wołając konia. Edgar (bo tak nazywał się koń) przybiegł z pobliskiego pastwiska, na które Er go wysłała idąc do Bilba i
***
Oto wczesny rozdział 5. Hm co tu jeszcze miałam powiedzieć... Ach tak...
1. Wszystkie zaległości i komentarze pod waszymi postami nadrobię i zostawię w ciągu kilku dni.
2. Informacja o drugim blogu pojawi się w najbliższym czasie na TYM blogu. Będzie to inna historia. Ta prawdopodobnie będzie kontynuowana, ale to o wiele później.
3. Jeszcze raz przepraszam.
4. Bardzo proszę o komentarze pod tym postem. Każdy komentarz, który czytam, zachęca mnie do pisania.
5. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tu weszli, skomentowali i dawali mi uśmiech za każde napisane przez nich słowo. Bardzo dziękuję :) <3
6. Jeżeli ktoś ma jakieś prośby, pytania to piszcie, proszę pod tym postem. Jestem również otwarta na wszelkie pomysły i propozycje :)
7. Jeszcze raz bardzo dziękuję, pozdrawiam, kocham i czekam :D
Charm